Kilka wyjaśnień tyczących radykalizmu względem postaw antypolskich - z określeniem ich źródła.

 
"Nienawistna wścieklica" tak można określić postawę kilku osób tworzących rzekomo patriotyczne środowisko dyletantów względem Cywilizacji Polskiej.

 

Cywilizacji Polskiej - jako idei, gdyż w szerszym kontekście należy raczej mówić o Cywilizacji Słowiańskiej - o dalszych "koneksjach" przy innej okazji.
 
Co zatem doprowadza do wściekłości to środowisko?
Wszelkie przejawy egalitarnego traktowania innych bytów - tego słowa używam tu w znaczeniu rozszerzonym względem słowa "bliźni".
 
Bliźnim jest bowiem nie tylko drugi człowiek, (to zawężone znaczenie), ale także świat przyrody ożywionej i nieożywionej.
 
Polskim stosunkiem do tak rozumianej rzeczywistości jest szacunek dla wszelkich przejawów istnienia. I objawia się to zarówno względem innych ludzi, którym nie można narzucać swej woli, ale także szacunkiem dla przyrody, czyli choćby powstrzymywaniem się przed bezmyślnym niszczeniem środowiska.
 
W życiu codziennym odbywa się to poprzez niekonfrontacyjne metody współżycia, czyli dążenie do konsensusu.
Zatem "władza państwowa" nie może wprowadzać praw przeciwnych społecznemu poczuciu sprawiedliwości. Nie wolno wprowadzać obcych zasad i zwyczajów bez zgody społecznej.
Nie wolno wreszcie wprowadzać wielokulturowości prowadzącej do niszczenia tkanki społecznej.
 
Na tym tle rola elit jest rolą służebną. Nie można z racji tej roli przyznawać sobie korzyści, bo to jest zobowiązanie do służby, której poświęca się siebie; owszem - winny zostać zapewnione środki ku właściwemu wypełnianiu tych zadań.
 
Wzrost dobrobytu można osiągnąć nie poprzez bogactwo "wybranych",których reszta ma naśladować, a poprzez spokojną pracę, gdzie, to jeszcze raz podkreślę, elity pomagają podnosić poziom tych "niżej uposażonych" - materialnie i mentalnie.
 
Wszelkie przejawy "wybraństwa", czy prawo wzbogacania się kosztem reszty - czyli "wybijanie" się - są sprzeczne z polskością.
 
Nie istnieje przekaz "uprawnień  "z urodzenia"; jedynym kryterium jest SZLACHECTWO DUCHA.
 
Każde tworzone pole konfliktu - wszelka "hierarchizacja" społeczeństwa - jest sprzeczna z polskością.
Także tworzenie lokalnych grup, czy kast, o "wyższym" statusie, jest antypolskie.
 
Jako przykład można podać relacje między wsią i miastem. Przyznam, że specjalnie wprowadziłem element prostych prac chłopskich, aby mieć możliwość oceny postaw.
Środowiska polonofobiczne od bardzo dawna i świadomie (tzn. od czasu po II WŚ.), dążą do zantagonizowania wsi i miasta. A przecież to "psim obowiązkiem" właśnie środowisk władzy jest dążenie do zrównoważonego i niekonfrontacyjnego rozwoju.
 
"Jeden drugiego brzemiona noście" - czyli obowiązkiem "wyżej rozwiniętego" jest wspierać tych "niżej stojących".
Jednak - nie pouczać i nakazywać, a uczyć i pokazywać.
 
Każda bowiem forma "nakazowa" zawsze przekształca się w hierarchię i prowadzi do degeneracji - mimo, że na początku wydaje się to szybszą drogą rozwoju.
(O tych, którzy działają ze względu na własne ego nawet nie wspominam, bo to jest poza klasą rozumienia ludzkiego bytu z punktu widzenia polskości).
 
Mój ostatni post dotknął niektórych, uważajacych się za Polaków, a zwłaszcza odmówienie im zdolności myślenia po polsku.
Tych uczciwie traktujących problem proszę o własne przemyślenia, czy rzeczywiście popierając środowisko dyletanckie - myślą po polsku?