Pojawiła się notka Eine dotycząca Edyty Stein. Święta KRK. Z pochodzenia Żydówka, która po okresie agnostycznym doznała nawrócenia na katolicyzm.

 „Dotyk Boga” był na tyle silny, że wybrała życie zakonne zakończone w niemieckim obozie koncentracyjnym.

 

Napisałem komentarz, który autor uznał za obraźliwy i mnie „zbanował” – bez nawet zastanowienia się nad sensem komentarza. Niektórzy komentatorzy stanęli w mojej obronie; niektórzy pominęli moje uwagi.

 

W sumie – zaistniała sytuacja, gdzie można dostrzec pewną opcję ideową. Tak, jak w tytule – nazwałem ją „katolicyzmem po żydowsku”.

Zastrzegam; nie znam Eine i nie wiem, czy ma związek z tą nacją. Niemniej jego postawa i wypowiedzi są bardzo charakterystyczne dla żydowskiego stosunku do katolicyzmu i chrześcijaństwa.

Powie ktoś – wymądrzasz się. Może. Ale ślady takiego myślenia są widoczne na różnych etapach tworzenia doktryny chrześcijańskiej. Trudno inaczej, wszak z założenia chrześcijaństwo bazuje na żydach i myśli żydowskiej.

I nawet, jeśli jest to przeciwstawianie się tej myśli, to przecież korzysta się z arsenału pojęć powiązanych.

 

Dlatego pełne odżegnywanie się od judaizmu byłoby ja zdejmowanie ubrania razem ze skórą. Jednak istotą chrześcijaństwa w świetle nauki Chrystusa jest antyjudaisytczne traktowanie rzeczywistości.

 

W skrócie można to ująć następująco:

Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Jednak wskazuje nam jedynie tę drogę. Bo tę sami musimy przejść. W oparciu o Jego naukę i świadectwo.

Czyli sami musimy wybrać – korzystając z wolnej woli.

 

Jest w tym jednak wielki problem, bo nie jest to jednorazowy wybór, a ciągłe wybory, jakich dokonujemy dzień po dniu życia. Ważne, aby były zgodne z wybranym kierunkiem – w ufności, że Ten, który wskazał nam tę drogę jest godny zaufania i nigdy nas nie zdradzi.

 

Taka też jest polskość. Nie jest sztywną regułą, a zasadą uznawania dobra wspólnego jako nadrzędnej wartości jaką należy się kierować w życiu społecznym.

Dlatego Polacy są indywidualistami, bo każdy dokonuje wyborów sam i jedynie w przy potrzebie wspólne poczynania są uzgadniane.

 

Świętość Edyty Stein jest w kontekście tych ustaleń inaczej rozumiana. Dla Polaka, indywidualisty, nie jest wzorem do naśladowania, a przykładem wyboru. Godnym oddania czci za świadectwo wiary – bo to pozwala upewnić się w swej ufności względem Chrystusa. Jednak każdy ma swoją drogę i swoje wybory, acz w takim samym zaufaniu i wierze.

 

Tymczasem „żydowski katolicyzm” potrzebuje wzorców i pośredników – bo nie jest w stanie samodzielnie dokonywać wyborów. To owoc indoktrynacji „Prawem”.

 

W Katechizmie KRK jest stwierdzenie, że jedynym Pośrednikiem jest Chrystus, a biskupi i kapłani spełniają role pomocnicze w przekazywaniu nauki. We wspomnianej notce Eine jednoznacznie przyznaje rolę pośredników kapłanom; to jest właśnie jeden z elementów judaizacji KRK.

 

W pierwszym komentarzu do/u Eine napisałem, że tak zredagowana notka wskazuje, że miota się nie mogąc wybrać. Bo deklarując się jako katolik – a ma w sobie bariery mentalne, których nie jest w stanie przewalczyć.

 

Jego odpowiedź – zbanowanie jednoznacznie wskazuje na judaistyczną proweniencję; jeśli polemista ma inne zdanie i nie można przekonać go argumentami – należy go zakrzyczeć i pozbawić prawa głosu. Z takimi reakcjami spotkał się, lub spotka każdy bloger dotykający kwestii żydowskich.

 

Czy cała sprawa warta była tej polemiki?

Długo się zastanawiałem, czy warto pisać. Chyba jednak tak, gdyż Eine przypisał mi także wiele nienapisanych intencji – a to świadczy o świadomym zamyśle judaizowania pojęcia katolicyzmu.

Co zyskał? U mnie – że wykasowałem jego blog z ulubionych; nie mam ochoty na świadomą indoktrynację przy zamykaniu polemistom ust i insynuowaniem niewypowiedzianych poglądów.

 

PS. Bariery mentalne i kult „świętych” – w cydzysłowiu, bo dotyczy to nie tylko religii, ale i innych dziedzin, są widoczne także w nauce. W moim przekonaniu, a jest chyba ono już dzielone z innymi, te bariery stały się hamulcem rozwoju nauki. Teoria Względności, przy kulcie Einsteina, na 100 lat zablokowała możliwości znalezienia alternatywnych rozwiązań.

Podobny w proweniencji jest kult „gwiazd” medialnych jako wzorców dla młodzieży. W efekcie – nie uczą się wybierać sami, a czynią to wg wzorca.

Czy istnieje różnica w propagowaniu kultu świętej, a „świętej” medialnej?