To, że zmierzamy do gorącej fazy konfliktu – jest chyba oczywiste. Czy można temu jeszcze zapobiec?



 

Rozpatrując problematykę napotykamy na szereg dylematów. Bo oprócz pytania, czy można konfliktowi zapobiec,  pojawia się też inne: czy warto?

 

Zapewne już postawienie takiego pytania może budzić kontrowersje. Jednak jest ono zasadne o ile potraktujemy je ponadcywilizacyjnie, czyli z perspektywy sensu istnienia ludzkości.

Jedynym wspólnym kryterium jakie może być brane pod uwagę jest kwestia rozwoju. Rozwoju rozumianego nie w sensie technicznym, a rozwoju świadomości. 

Właśnie dla stwarzania takich możliwości budowane są różne struktury społeczne. Można powiedzieć, że najbardziej rozwiniętymi , obejmującymi wszystkie aspekty ludzkich relacji, są cywilizacje.

Istotą takich struktur jest (powinno być) zapewnienie możliwości rozwojowych na różnych poziomach świadomości indywidualnej. Bo ta przecież jest na różnych etapach – zaczynając od tego, że przecież świadomość dziecka różni się od tej jaką osiąga dorosły. A przecież dochodzą do tego zdolności, czy środowisko w którym jednostka funkcjonuje. Tych zależności jest więcej już nie dodając, że istnieją (mogą istnieć)  wpływy karmiczne.

Ostatnio mieliśmy dominację jednej cywilizacji – Cywilizacji Zachodu z USA jako hegemonem. Braki jakie ma ta cywilizacja – utrudnienia i blokady rozwojowe dla znacznych części ludzkich społeczności, które szukały własnych rozwiązań, doprowadziły do przemian prowadzących do istnienia świata wielobiegunowego zwłaszcza, że Cywilizacja Zachodu sama weszła w stadium marazmu i degeneracji.

Zasadnym jest więc pytanie, czy obecne stadium rozwojowe struktur organizacyjnych (w różnych cywilizacjach) daje możliwości rozwoju świadomości jednostki. Możliwym jest bowiem, że jako ludzkość weszliśmy na błędne tory, które prowadzą do regresu, a nie rozwoju. Drugie, czy relacje między cywilizacjami są inspirujące dla nowych, lepszych rozwiązań, czy też ludzki wysiłek kierowany jest na narastanie konfliktu.

Świat jest jednolitą strukturą;  wzrost świadomości dotyczy zrozumienia  komplementarności wszystkich jego elementów. 

 

Patrząc poprzez porównania cywilizacyjne  (przy wątpliwościach – sugeruję zapoznać się z tekstami cyklu Akademia Cywilizacyjna),  można dostrzec, że spośród cywilizacji występujących w naszej części globu, jedynie Cywilizacja Zachodu cechuje się ekspansjonizmem i dąży do podporządkowania sobie reszty świata.

Chyba nie ma potrzeby uzasadniać, że bazą Cywilizacji Zachodu jest judaizm, gdzie występuje zalecenie: „czyńcie sobie ziemię poddaną”, a gdzie nawet brak jest odniesienia do innych, poza Żydami, grup ludności.

Także wyjaśnienia wymaga to, że Kościół Katolicki także wszedł w tę narrację interpretując słowa Chrystusa o ”jednej owczarni i jednym pasterzu” w duchu podobnej zależności. Religie protestanckie korzystały bezpośrednio zapisów biblijnych, czyli tej samej myśli przewodniej dla działań. Prawosławie realizuje podobną linię, aczkolwiek poprzez władcę, a nie bezpośrednio.

Obecnie można już mówić o pełnym zjudaizowaniu  Zachodu. 

Istniejący stan rzeczy wskazuje jednoznacznie, że nie ma możliwości współistnienia Cywilizacji Chińskiej i Hinduskiej z judaizmem. Także koncepcje rosyjskie – dążenie do tworzenia własnej cywilizacji -  mimo prób, zakończyły się niepowodzeniem jeśli chodzi o relacje z  Zachodem. Czy można mówić o Cywilizacji bazującej na islamie?  Jeśli tak, to także nie ma możliwości koegzystencji z Cywilizacją Zachodu.

 

Podsumowując te uwagi. Nie ma możliwości  bezkonfliktowej koegzystencji istniejących cywilizacji z Cywilizacją Zachodu. Konflikt  ma fundamentalny charakter.

I od razu druga kwestia. Patrząc na indywidualne możliwości rozwojowe jednostki w Cywilizacji Zachodu także mamy konflikt o charakterze fundamentalnym:  hierarchiczność tej cywilizacji stoi w sprzeczności z dążeniem do rozwoju świadomości dostrzegającej komplementarny charakter świata.

 

Wniosek jest oczywisty. Aby zachować zdolność do koegzystencji konieczne jest wyeliminowanie Cywilizacji Zachodu. A faktycznie – powrót do chrześcijaństwa jako koncepcji współżycia opartej na miłości, czyli współistnieniu. To wymaga odrzucenie judaizmu.

Przypomnę, że Cywilizacja Polska zachowuje te, wskazane walory ideowe.

Obecnie Chiny wydają się być motorem przemian, ale nie wolno zapominać o hinduskiej odrębności, a także o kształtującej się wspólnocie islamskiej lokowanej głównie na Bliskim Wschodzie.

Kwestią niejednoznaczną jest Rosja. Mimo wielkiego terytorium nie może być traktowana jako odrębność cywilizacyjna. Zbyt dużo niespójności ideowych, a poza tym brak ograniczenia dla pozycji władcy, co czyni ten kraj niestabilnym.

W efekcie albo Rosja zostanie włączona do systemu chińskiego, albo musi szukać swych słowiańskich korzeni, a zwłaszcza wzorców zachowanych w Cywilizacji Polskiej dążąc do powolnego dostosowania ideowego.

Podkreślę, że Chiny ze względów zasadniczych nie potraktują Rosji jako perspektywicznego partnera. W efekcie, w sprzyjających okolicznościach,  mogą spróbować podporządkować sobie Rosję.

Drugie, że Chiny nie dopuszczą do ekspansji Zachodu na Wschód (Ukraina), a przy zagrożeniu taką opcją będą dążyć do zniszczenia jądra Cywilizacji Zachodu, czyli Izraela. 

 

Konflikt USA/Chiny na Dalekim Wschodzie może być tylko wymianą ciosów, ale jeśli USA wycofają się za ocean walki mogą ulec zawieszeniu. Natomiast, o ile dojdzie do wskazanego zwarcia – walka mająca na celu likwidację Izraela będzie prowadzona do końca – do skutku.

 

Zatem, jedyną opcją pozwalającą na uniknięcie III WŚ jest odrzucenie judaizmu i powrót do współistnienia – egalitaryzmu. Czy jest to możliwe i jakim kosztem można byłoby to uzyskać? Czy istnieją siły zdolne to przeprowadzić? A jeśli nawet, to może się okazać, że straty będą większe niż te , które mogą wyniknąć z III WŚ.

Może zatem patrzeć w przyszłość ze spokojem i modlić się, aby nas skutki transformacji dotknęły tylko w małym stopniu.