Jakie mogą powstać relacje między Polską a Rosją po zakończeniu konfliktu na Ukrainie?

 

 

Stosunki między Polską a Rosją są skomplikowane. Oba narody mają słowiańskie korzenie, chociaż bywa to kwestionowane: w Rosji, z uwagi na spory "wkład" mongolski i turecki, w Polsce też wielu podszywa się pod polskość, a świadczy o tym stały, około 25 % udział w wyborach ludzi o antypolskim nastawieniu, co sugeruje ok. 10 - 15 % udział "obcej krwi" w społeczeństwie.

Jednak antagonizm nie bazuje na genetyce, a  wywodzi się z zasad organizacji życia społecznego.

Kształt obu tych struktur tworzył się w zbliżonym czasie. Polska w kształcie Rzeczypospolitej powstawała w XIV wieku, gdy Księstwo Moskiewskie jest raczej trochę późniejsze. Niemniej w XV wieku zaistniała struktura hierarchiczna wzorowana na mongolskiej z wizją przyłączania coraz to nowych terenów.

 

W tym tekście należy utożsamiać państwowość z cywilizacją typu hierarchicznego, gdy rzeczpospolita – to struktura egalitarna. Więcej na ten temat w osobnej notce.

 

Można więc stwierdzić, że na terenach słowiańskich powstały dwa konkurencyjne modele organizacji współżycia społecznego: moskiewski - hierarchiczny i wspólnotowy - polski.

Początkowo polski model był bardziej atrakcyjny. Rzeczpospolita szybko stała się potęgą, a poziom życia mieszkańców był znacząco wyższy niż w innych regionach. To czas migracji do Polski z zachodniej Europy tych grup ludności, które poszukiwały lepszych warunków bytu. Tu znajdowali schronienie Niemcy, Holendrzy, Szkoci i oczywiście Żydzi.

Następowała także ekspansja terytorialna - przyłączono Prusy, ale kulturowo przejęta została też Litwa i istniały silne wpływy na Rusi, a w ostatniej fazie możliwe było także włączenie Moskwy do wspólnoty polskiej.

Ten trend został zablokowany, a wynikły stąd konflikt wewnętrzny (zaczęło się od powstań kozackich) doprowadził do osłabienia i z czasem upadku Rzeczypospolitej.

Odwrotnie z Księstwem Moskiewskim. Początkowo słabe i uległe - wzmacniało swe struktury wykorzystując każdą okazję do ekspansji. Konfrontacja z Rzeczpospolitą początkowo była przegrywana, ale po osłabieniu struktur Moskwa zaczęła dominować.

To czas sukcesywnego przejmowania ziem Rzeczypospolitej zakończony likwidacją.

 

Czy wskazane zaszłości są dostateczne po temu, by obecnie relacje z Moskwą mogły być oparte wyłącznie na wrogości, aż do zniszczenia Rosji?

Taką narrację nam narzucają - tak są konstruowane zasady medialnej propagandy.

Nie odnosząc się jednoznacznie do tej kwestii warto zastanowić się, czy rzeczywiście nie ma innej drogi ułożenia relacji? Czy zaszłości wyryły aż tak głębokie piętno, by musiało się to skończyć likwidacją Rosji? (Oczywiście  - likwidacja Polski nie jest brana pod uwagę; Polacy, po zdobytych doświadczeniach, wszystko przetrwają;-)))).

Akurat przesłuchałem wystąpienia prof. Nowaka w Klubie Ronina na ten temat. Wysoko cenię wiedzę i postawę prof. Nowaka; jego poglądy wydają się mieć i znaczenie, i uzasadnienie.

I tu ciekawostka (dla mnie), prof. Nowak praktycznie zgadza się z tezą, że Rosja musi ulec likwidacji, a podział jest na tyle głęboki, że niemożliwy do zniwelowania. W swej wypowiedzi odwołał się do takich postaci jak Mickiewicz, czy Mochnacki, którzy przyszłość Polski upatrywali w konfrontacji z Moskwą.

W wypowiedzi przewinęła się też postać Danilewskiego jako prekursora odmienności (cywilizacyjnych). Prof. Nowak wskazuje, że Danilewski oparł się na przekonaniu, że Rosja jest odrębna od (ówczesnego) Zachodu, co może właśnie być uznane za ujęcie cywilizacyjne. (Tak by było, gdyby Danilewski podał zasady powodujące to odróżnienie; tego dokonał dopiero prof. Koneczny, a i to bez jednoznacznego wskazania na czym bazują różnice cywilizacyjne). 

Przyznaję, że takie ujęcie ma ,w moim przekonaniu braki, nie jest w pełni spójne, jest nieprzekonujące, a do tego nie ma dobrych rokowań na przyszłość. To takie wewnętrzne nastawienie, że "coś tu nie gra". Zastanawiając się nad tym doszedłem do wniosku, że chodzi o konflikt między państwowością rosyjską, a państwowością polską. Tu faktycznie występuje nieusuwalna wrogość.

Jeśli jednak rozważać stosunki międzyludzkie - ta wrogość zanika, a przynajmniej zmniejsza się. Z kolei obecna propaganda nastawiona jest na to by wykazać (wszczepić), że wrogość występuje też w wymiarze międzyludzkim. Stąd próby odhumanizowania Rosjan - odrzuca się wszak dzieła kultury rosyjskiej.

Właśnie ta kwestia uwierała mnie w wykładzie prof. Nowaka. On nie zaprzeczał wskazanemu zjawisku, a raczej starał się je uzasadnić.

Czy są przesłanki historyczne uzasadniające takie ujęcie problematyki? Moim zdaniem podawane przykłady są albo błędne, albo świadomie błędnie interpretowane.

 

Przytoczyłem historyczne początki Rzeczypospolitej i Księstwa Moskiewskiego nie bez racji. Bo Rzeczpospolita kształtowana była na wzór relacji słowiańskich, które oparte były na poczuciu wspólnych korzeni i zasad akceptowanych przez wszystkich. Była otwarta na włączanie do wspólnoty wszystkich, którzy hołdowali tym zasadom. Owszem, w ramach wspólnoty mogły powstawać lokalne struktury hierarchiczne, ale o lokalnym jedynie znaczeniu. Wszystkie "większe" formy były likwidowane.

W tych kategoriach, wspólnoty słowiańskiej, w ramach których Moskwa chciała zachować swą odrębność, było traktowane Księstwo Moskiewskie. Zmiana relacji wystąpiła po aneksji Nowogrodu. To powodowało powstanie "większej" struktury zagrażającej egalitarności słowiańskiej - a taka powinna być likwidowana.

Można powiedzieć, że było to wyrwanie pierwszej deski  w łodzi wspólnoty słowiańskiej.

Później Moskwa owszem, dążyła do zbudowania wspólnoty słowiańskiej, ale już nie jako wynikającej z woli uczestników, ale jako zgromadzenie pod jednym, carskim berłem.

Koncepcja „III Rzymu” to już szukanie podstaw do władania całym światem.

 

Wnioskiem z tych uwag jest przekonanie, że istnieje wrogość między państwowością rosyjską, a polską i także zachodnią. Jednak nie ma takiej wrogości między słowiańskimi zasadami współżycia, które reprezentowała Rzeczpospolita. Więcej – gdy dochodzi do konfrontacji „międzypaństwowej” – wygrywa Rosja. Jednak starcie państwa rosyjskiego z Rzeczpospolitą polską – wygrywa Polska.

Tak było w XVII w., gdy mogło dojść do włączenia Moskwy do Rzeczypospolitej – wtedy trojga, a może i czworga narodów. Zablokowała tę możliwość próba narzucenia Moskwie państwowości polskiej, a faktycznie zachodniej, którą w Polsce mocował Kościół Katolicki.

Walki po ustanowieniu Konstytucji 3 Maja  to konflikt państwowości rosyjskiej i polskiej – przegrany przez Polskę.

Ponowne starcie Rzeczpospolitej z państwowością rosyjską miało miejsce w 1920 roku. Tu także Rzeczpospolita wygrała – ale dopiero po odwołaniu się do poczucia więzi narodowej.

 

 Rosja  wygrywała starcia z państwowością zachodnią  - ostatnie , „wielkie” w czasie II WŚ, gdy Stalin nadał tej konfrontacji ryt wojny ojczyźnianej; do tego momentu było to starcie państwowości przegrywane przez państwowość rosyjską (zarządzaną przez komunę).

Obecna konfrontacja na Ukrainie z Zachodem ma bardzo zbliżone cechy. Jest prowadzona , jak dotąd, jako akcja państwowości rosyjskiej z państwowością zachodnią, a gdzie Ukraina jest tylko narzędziem w rękach Zachodu.

Jednak, jeśli wystąpią niepowodzenia w których rola Zachodu będzie dominująca, może dojść do przekształcenia konfliktu w „wojnę ojczyźnianą”. Takie sugestie już się pojawiają.

 

Odnosząc się do polskiego udziału w konflikcie – na pewno pomoc „cywilna” mieści się w koncepcji odbudowy wspólnoty słowiańskiej. Ale w aspekcie militarnym jest to współudział w agresji „państwowości zachodniej” na Rosję.

O ile można przyjąć, że jest to przejaw działań wrogich między „państwowością Zachodu” , a „państwowością Rosji”, to wraz z przekształcaniem się konfliktu w „wojnę ojczyźnianą” – Polska powinna sukcesywnie wycofywać swoje wsparcie dla Ukrainy.

 

Relacje z Ukrainą.

Pierwszym spostrzeżeniem jest to, że Ukraina  ( Ruś)  nie wytworzyła ani odrębnej  państwowości, ani też zasad współżycia o charakterze rzeczypospolitej. Całe ukraińskie dążenie do odrębności można zawrzeć w stwierdzeniu o „kozackiej swobodzie”.

W tych kategoriach , co zresztą zauważa prof. Nowak,  można oceniać zadziorność ukraińską w tym konflikcie. Niestety, wydaje się, że te ukraińskie cechy są wykorzystywane przez manipulatorów dla celów zupełnie sprzecznych celów  z dążeniami ukraińskimi. Efektem bowiem determinacji Ukraińców w walce z państwowością rosyjską  może być jedynie stworzenie „zachodniej” państwowości ukraińskiej, w której „kozackie swobody” zostaną całkowicie wytępione.

Istniejące sugestie tyczące możliwości „przejęcia” zachodnich obszarów Ukrainy (Rusi) przez Polskę odnoszą się do zakusów „państwa” polskiego, a są sprzeczne z koncepcją „rzeczpospolitej słowiańskiej” w której Ruś powinna mieć swoje odrębne miejsce.

 

Obecna inwazja Rosji na Ukrainę, wbrew propagandzie,  może stworzyć  warunki powstania rzeczpospolitej ukraińskiej – i wydaje się, że Putin dąży do takiego rozwiązania.

Wygrana Ukrainy, to raz, że mało prawdopodobny wariant, a dwa, że prowadzący do chaosu i  likwidacji marzeń o „kozackiej swobodzie”; ta zostanie wytępiona.

 

Wygrana Rosji, to prawdopodobne powstanie „rzeczpospolitej ukraińskiej” na części obecnych ziem ukraińskich. Ta struktura weszłaby w skład Trójmorza. Rosja pozostałaby ze swą państwowością, ale „chętnym okiem” przejmowałaby rozwiązania Rzeczpospolitej Trójmorza, mając do wyboru albo system chiński, albo powolne przyłączanie się do współżycia na zasadach wypracowanych w granicach Trójmorza.

 

Na pewno jest to sprzeczne z dążeniami państwowości polskiej w każdej wersji zarządzających Polin, ale życzę wygranej Rosji, gdyż ta opcja daje szanse na przyszłość.

W wersji zachodniej – tej przyszłości nie ma.