Czy istnieje korelacja między naturą świata a strukturami organizacyjnymi jakimi są cywilizacje? Pytanie wygląda na retoryczne, ale zapewne budzić może u wielu wiele wątpliwości.

 

 

Pytanie wygląda na retoryczne, ale zapewne budzić może u wielu wiele wątpliwości.

Przede wszystkim dominują obecnie struktury hierarchiczne, a te ZAWSZE  dążą do jedynowładztwa. Stąd nieuchronność konfliktów między cywilizacjami.

Hierarchiczne jedynowładztwo jest z kolei zagrożeniem dla istnienia ziemi, co zostało nam przekazane w postaci mitu o wieży Babel, która budowana wspólnym wysiłkiem mogła podważyć fundamenty rzeczywistości.

Naturalnym zatem sposobem funkcjonowania życia powinna być struktura odzwierciedlająca naturę świata, czyli struktura rozproszona. Nie powinno być struktur hierarchicznych dążących do scentralizowania władzy.

Dla rozwiązywania pojawiających się problemów powinny być tworzone struktury celowe, które byłyby likwidowane po ustaniu przyczyny ich powstania.

Patrząc retrospekcyjnie, znakomita większość ruchów społecznych, o ile nie wszystkie, miała na celu przynajmniej zmniejszenie centralizacji władzy.

Oczywiście – w znacznej liczbie przypadków przywódcy deklarowali takie cele, ale efektem końcowym było  uściślenie hierarchicznych zależności.

Takim ruchem było chrześcijaństwo, ale późniejsze rewolucje były próbami przeciwstawiania się postępującej hierarchizacji z najbardziej znanymi Rewolucjami : Francuską, czy Październikową. Ale przecież Reformacja miała podobne podłoże.

Ciekawe studium może dotyczyć Cesarstwa Rzymskiego. Zaczynało od demokratycznej republiki, by skończyć na jedynowładztwie cesarza. I tylko znamiennym jest, że wraz z osiągnięciem tego stadium – nastąpił upadek i rozpad struktur. Natura okazała się silniejsza od totalitarnych knowań, ale zawirowania społeczne i losy jednostek mocno doświadczyły losu z tym związanego.

Na naszym gruncie mieliśmy Solidarność. Z kolei, czyż Pomarańczowa Rewolucja na Ukrainie, a i dalsze ekscesy nie budowane były na tym podłożu ideowym?

Efekty – są widoczne i odczuwalne.

 

Poszukując  struktury organizacyjnej najbardziej zbliżonej do natury świata łatwo dostrzec, że najbardziej odpowiedni jest wspólnota rzeczypospolitej. Tyle, i aż tyle,  że wymaga to wspólnej świadomości i woli dla  jej utrzymania – przynajmniej znacznej liczby ludzi światłych i rozumiejących cele i zasady tak tworzonej wspólnoty.

Tak bowiem jak opisywana natura świata jest składową wszystkich bytów żywych, tak rzeczpospolitą kreują mieszkańcy kierujący się wolą współistnienia i tworzenia optymalnych zasad pozwalających na rozwój (docelowo - świadomości) tworzących wspólnotę obywateli.

Warto dostrzec, że taka wspólnota jest oparta na godności każdego żywego bytu, a nie na powszechnej urawniłowce. Stąd różnice wpływu na rozwiązania ustalane we wspólnocie, co w polskich warunkach ma określenie „waga głosu”.

Tworząc taką wspólnotę należy też mieć na uwadze mogące pojawiać się różnice  lokalnych, bądź indywidualnych interesów. Konieczne jest stworzenie systemu mediacji. Jednak działania godzące we wspólnotę  powinny być bezwzględnie likwidowane.

 

Można pokusić się o stanowiska, że rzeczpospolita jest jedynym, zbliżonym do naturalnego, sposobem organizacji życia społecznego. Stąd warto dostrzec wielkość dzieła jakie stworzyli twórcy Rzeczypospolitej.

Pewną specyfiką jest to, że pojawiające się w dziejach potęgi  ZAWSZE miały w założeniach egalitarne założenia. Nie zawsze dotyczyło to wszystkich bytów żywych, a często ograniczało się do określonej grupy, ale zasada jest zauważalna. Do tego widać korelację czasu trwania takiej struktury z zasięgiem egalitarnego oddziaływania. Odchodzenie od tych zasad – zawsze kończyło się szybkim upadkiem.

W koncepcji Rzeczypospolitej nasi przodkowie z pewnością nie wymyślili wszystkiego sami, a korzystali z rozwiązań istniejących wśród plemion słowiańskich. Bo jeśli przyjąć istnienie Wielkiej Lechii,  to można mówić o obszarach zamieszkałych przez ludy hołdujące takim rozwiązaniom; nie tworzyli dużych struktur zarządzanych centralnie, a jedynie jednoczyli się, aby przeciwstawić się zagrożeniu. Stąd brak jakiejś „linii władców Lechii” (kronika Prokosza słusznie uznawana jest za falsyfikat).

 

Tradycje słowiańskie, a przecież są one kontynuacją aryjskości, tyczą kilku tysiącleci. Ich zasady są głęboko wpisane w naturę Słowian. Należy jednak pamiętać, że następował sukcesywny nacisk na powstawanie coraz większych struktur o charakterze hierarchicznym. Istotną, zauważalną  cechą  tego trendu było dziedziczenie władzy, a tym samym i hierarchicznej struktury, które się umacniała.

Rzeczpospolita  miała jeszcze Wolną Elekcję, ale wobec rozbieżnych dążeń „królewiąt” próbowano wprowadzić dziedziczność, gdy konieczna była likwidacja przywilejów.

 

Obecnie mamy już bardzo silne struktury hierarchiczne i to o zasięgu światowym. Widać, że ten model organizacyjny zaczyna tworzyć więcej problemów niż ich rozwiązywać, a podstawowym jest konflikt z innymi strukturami w dążeniu do jedynowładztwa.

Opcją na przetrwanie jest powrót do struktury egalitarnej. Czy się to uda? Czy inicjatywa dotycząca rozwiązania, biorąc pod uwagę zaszłości, może pochodzić z innego regionu niż Rzeczpospolita Polska?