Jak traktować Ukrainę i Ukraińców. To ważne pytanie.

Zaczynają pojawiać się opinie krytyczne względem Ukrainy - jak choćby notka Z. Białasa przytaczająca zdanie Dmowskiego na ten temat.
Moje uwagi są chyba dość jednoznaczne - traktuję zagrożenie ze strony Ukrainy za równe, a nawet większe niż ze strony Rosji; Ukraińcy postępują bardziej bestialsko o czym świadczy nie tylko "Wołyń", ale wiele innych zdarzeń z historii (Humań itd.).

Jednak istotne w tym wszystkim jest co innego. Chodzi o to na jakich warunkach i jak ułożyć życie z tymi sąsiadami. Bo , niestety, nikt ani ich, ani nas nie przeniesie w inne miejsce - musimy żyć obok siebie.

Zatem kilka uwag. Po pierwsze - silna i bogata, a do tego rozległa terytorialnie Ukraina stanowi poważne zagrożenie, zwłaszcza wobec ich skłonności do anarchii i nie wiadomo skąd powstałej chęci do mordu.
Dlatego już w trakcie "Majdanu" pisałem, że korzystne dla Polski i naszych relacje z wschodnim sąsiadem, byłoby oddzielenie się Noworosji (wtedy sądziłem, że to tereny obejmujące Zadnieprze + południową część obecnej Ukrainy. Krym to odrębna kwestia - to teren "samodzielny". Do tego należy pamiętać, że rejon Odessy jest mocno zażydzony i stąd skłonność do umieszczenia tam ostoi dla Żydów.
Zakarpacie - ma tendencje do połączenia z Węgrami.

Jak widać, po takim "podziale" Ukrainy pozostaje część północno - zachodnia, czyli ta, która kiedyś była związana z Rzeczypospolitą, a jednocześnie jest siedliskiem nacjonalizmu ukraińskiego w najbardziej zwyrodniałej postaci.
Dlatego w żadnym wypadku nie powinniśmy kierować się resentymentami "powrotu na Kresy". Takie ujęcie - to podtrzymywanie animozji.
Okrojona Ukraina powinna zachować samodzielność i dopiero z czasem, powoli nawiązywać pozytywne relacje z sąsiadami, łagodzić animozje. Być może, jesli by była taka wola Ukraińców, a nacisk na wyrównywanie standardów życia (Ukraińcy są roszczeniowi) osłabiony - mogłoby dojść do jakiejś formy federacji.

Czy jest szansa , przy wskazanych założeniach, na ułożenie współżycia i to z nastawieniem na  malejące animozje?
Warto pamiętać, że nie tylko Ukraińcy są tymi "złymi". Za uszami mają także Polacy. Poróżniły nas kwestie z XVII wieku, a konkretnie ekspansja katolicyzmu na wschód związana z trydencką doktryną kontreformacji - dążenia do objęcia przez katolicyzm władzy nad światem. Pod takie założenie została opracowana "doktryna trydencka".
Do tego czasu można mówić o równowadze wpływów chrześcijańskich i żydowskich (doktrynalnie) w KK "wypracowanych" pod Grunwaldem. Status Polski był specyficzny - Rzeczpospolita nie podlegała politycznej władzy papieża.

W XVI wieku ujawniły się tendencje do uzyskania przez Ukrainę statusu odrębności jako trzeciego członu Rzeczpospolitej, gdzie kwestię prawosławia zamierzano rozwiązać tworząc kościół unicki. Czyli religię Rzeczypospolitej - a to stanowiłoby przeciwwagę katolicyzmowi, który jest religią cesarstwa niemieckiego jako spadkobiercy Rzymu. Jednym słowem - byłoby to podkreślenie odrębności cywilizacyjnej.

Katolicyzm okazał się silniejszy zwłaszcza, że na tron polski wstąpił Zygmunt III Waza - wychowanek jezuitów i gorący zwolennik doktryny trydenckiej. W efekcie zatracono próbę włączenia Księstwa Moskiewskiego jako 4 członu Rzeczypospolitej mimo Kłuszyna i wynikających stąd możliwości. Rozpoczęły się też powstania na Rusi (Ukrainie).
Rzeczpospolita utraciła dążność do pełnej niezależności i stworzenia odrębnej cywilizacji. Wraz z zanikiem idei cywilizacyjnej - następował coraz większy chaos wewnętrzny i coraz większe rozdarcie. O Księstwie Moskiewskim należało zapomnieć - weszliśmy w okres konfrontacji, a do tego powiększały się antagonizmy w województwie ruskim, czyli Ukrainie).
Waśnie narastały, także wzajemne akty terroru, co chyba rozbudzało bestialskie skłonności tamtejszej ludności. Końcowym efektem była pełna wrogość z Moskwą i stan nieufności z Ukrainą aż do utraty niepodległości Polski.

Pytanie: czy należy liczyć się z powtórzeniem scenariusza? A jeśli chcemy temu zapobiec - to na jakich zasadach?

Moim zdaniem - tworzą się pozytywne okoliczności po temu. Obecna sytuacja osłabia zarówno Rosję jak i Ukrainę z szowinistycznymi władzami kształtującymi swą ideowość w oparciu o doktrynę żydowską.
W Polsce osłabieniu ulegają wpływy KK, który - chyba to zauważal;ne - uległ  także wpływom judaizmu. Jest zatem szansa na stworzenie odrębnej idei współżycia nawiązującej do wczesnego chraścijaństwa - można wskazać, ze jest to Cywilizacja Polska, której korzeni można szukać w traktacie Pawła Włodkowica. (Dlaczego tak trudno znaleźć dostęp do tego wielkiego dzieła polskiej idei współżycia?).
Z kolei przyjęcie ukraińskich uchodźców daje szansę na załagodzenie antagonizmu między Polakami i Ukraińcami; daje to przesłankę dla nich, że Polacy nie kierują się chęcią odwetu i przewagę ma chrześcijański stosunek do bliźniego.

Rosja - widać, że nie była w stanie stworzyć spójnej ideologii cywilizacyjnej. Teraz albo wejdzie we wpływy chińskie, albo musi powoli szukać możliwości współpracy z krajami sąsiadującymi od Zachodu. Powtarza się sytuacja zbliżona tej z końca XVI wieku. Jeśli wyartykułowana zostanie idea Cywilizacji Polskiej obejmującej Trójmorze - to może to być też płaszczyzna współpracy dla Rosji, przy jej znacznej odrębności.

Trudny proces, ale mający obecnie szanse. Pod warunkiem świadomego dążenia do takiego rozwiązania.
Sądzę, że jest ono jedyne. Kwestia jakim kosztem zostanie zrealizowane.