Akcja szczepienia lekarzy i personelu medycznego jest antyspołeczna.

 

To chyba oczywiste. Jeśli zaszczepi się medyków, to w przypadku niezbadanych do końca skutków szczepienia - społeczeństwo może zostać pozbawione opieki zdrowotnej. Wykształcenie zaś i zdobycie stosownego doświadczenia będzie utrudnione, a nawet niemożliwe - zerwana zostanie ciągłość rozwojowa tej branży.

Dlatego medyków należy szczepić w dalszej kolejności - już po obserwacji efektów poszczepiennych w innej grupie ryzyka.

 

Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaszczepić polityków i sędziów. Są to najmniej przydatne społecznie grupy, a ich zanik wręcz byłby korzystny dla rozwoju społecznego. Do tego żaden problem, aby wybrać nowych polityków - chętnych nie brakuje i zapewne nie będzie brakowało w przyszłości.

Być może nawet korzystne byłoby, gdyby pojawiły się jakieś efekty poszczepienne - wskazywałoby to, że są to zawody społecznego ryzyka, a zatem pretendujący do tej roli kalkulowaliby zalety i wady swej misji. W końcu jest to poświęcenie i służba na rzecz społeczeństwa, a nie każdy się do niej nadaje.

 

Zatem - wymiana polityków i sędziów, gdyby szczepionki były "nieudane" , nie niesie zagrożenia społecznego.

 

W dalszej kolejności - nauczyciele. Też grupa "z misją", a patrząc na poziom szkolnictwa, potrzebna jest wymiana kadr.

Dalej - administracja. Sprawa oczywista - bardzo korzystne byłoby zmniejszenie ilości tych darmozjadów.

 

Pozostaje kwestia kleru różnych (wszystkich) wyznań. Czy są potrzebni, skoro swymi modłami nie zapobiegli pandemii? Tu ocenę należy pozostawić Bogu; jeśli byli dobrymi dobrymi pasterzami swych owieczek to zapewne Szef ich obroni .

 

Reszcie populacji można pozostawić wolną wolę przy podejmowaniu decyzji o zaszczepieniu. Na pewno przykład z góry będzie istotny. W końcu bydło do rzeźni też idzie z przywódcami stada na czele.