Co i rusz pojawiają się teksty o kontaktach z "obcymi". Jak to traktować?

 Tu chciałbym poruszyć sprawę od strony etycznej. Bo technicznie - kontakty są możliwe, a może nawet faktycznie mają miejsce - nie mnie, prostemu ogrodnikowi, rozważać techniczne aspekty kontaktu.

 
Natomiast rysuje się poważny problem etyczny, z którym ludzkość będzie musiała się uporać.
Mamy bowiem przekaz biblijny, przez wielu uważany za "słowo boże", gdzie ewidentnie uważa się, iż człowiek jest koroną stworzenia, a system w jakim żyjemy - ma charakter hierarchiczny.
Stąd ludzkie prawo podporządkowywania sobie innych przejawów życia na ziemi, zgodnie ze słowami Biblii "czyńcie sobie ziemię poddaną".
Tu dochodzi jeszcze czynnik roli "narodu wybranego" ich prawa do spełnianie funkcji nadzorczej nad resztą ziemskiej fauny i flory.

A tu  pojawiają się "obcy" i to z techniką przekraczającą ludzkie możliwości mordowania. Może nawet bardziej inteligentni od najbardziej inteligentnych przedstawicieli "narodu wybranego" (innych nie rozpatruję, bo funkcje przez nich spełniane nie wymagają takich unormowań).
 
W tej sytuacji powstaje kwestia, czy należy, z natury rzeczy, uznać prymat "obcych" i poddać się wszystkim ich nakazom?
 
W jakim zakresie będziemy (poprzez naszych przedstawicieli) mieli prawo formowania naszych oczekiwań względem "obcych"?
 
  Przecież, z punktu widzenia obecnej ideologii, nasze możliwości powinny być nie większe niż zwierząt hodowlanych.
No i pytanie: czy "obcy" uznają szczególną rolę "narodu wybranego" i przydają mu status nadzorców?
 
Cóż, Czytelniku. Jeśli przedstawiona narracja budzi u ciebie wątpliwości, to koniecznym jest rozważenie innej struktury organizacyjnej świata. Trzeba odrzucić hierarchiczność.
Co pozostanie?