Temat, który nurtuje mnie od wielu lat. Tu spróbuję przekazać stan przemyśleń na dzień dzisiejszy.

 
Czym jest modlitwa? Jaką pełni rolę i czy łączyć ją należy z ofiarą? Jakie jest (może być) działanie modlitwy – czy ma (może mieć) moc sprawczą, a jeśli tak, to w jakich uwarunkowaniach? Czy istnieje podobieństwo miedzy modlitwą, a czarami?
 
To kilka pytań (zainteresowanym sugeruję poszerzenie tej listy), jakie nasuwają się w odniesieniu do modlitwy. A swego czasu szukałem opracowań tematycznych zwłaszcza w opracowaniach religijnych. Niestety, są bardzo ograniczone i „wąskie” w ujęciu. Także w odniesieniu do formy. Bo przecież modlitwa może mieć różną postać. Może być śpiewaniem hymnu i milczącym uwielbieniem, powtarzaniem słów i gestów, i wewnętrznym skupieniem, prośbą i dziękczynieniem.
Jeśli się głębiej zastanowić – jest to odwzorowanie naszego stosunku do otaczającej rzeczywistości. Takie określenie może wydać się herezją dla ludzi kręgu filozofii personalistycznej, gdzie Bóg jest osobowy i to w wyobrażeniu ludzkiego podobieństwa. Czy jednak uwielbienie Boga jest związane z osobą, czy stosunkiem do całej sfery mistycznej? Warto sobie to uświadomić a przynajmniej nad tym się zastanowić.
Gdzie szukać pierwowzoru modlitwy? W stanie mojej wiedzy – upatruję tego w religii BONE (boene), pierwotnej religii Środkowego Wschodu, obejmującego tereny od Kazachstanu po Tybet. Ta religia wypracowała mantrę jako wyraz stosunku do otoczenia.
(Najbardziej znaną jest słowo OM, a jest też wielce znana mantra OM MANI PADME HUM).
Sama idea mantry to powtarzanie słów , także ciągu sylab, co ma zmienić stosunek powtarzającego słowa do otoczenia nadając mu określony koloryt. Samo powtarzanie może przybierać różne formy: słowa zapisane na nośniku, a umieszczone w bębnie modlitewnym, który wystarczy obracać, czy zapisane na materiale i zawieszone w postaci chorągwi, którą łopocze wiatr, mają to samo znaczenie, co wypowiadane przez człowieka.
Warto z tego wyłowić, że mantra ma moc oddziaływania zarówno na otoczenie jak i tego, który ją wypowiada. Może więc mieć moc sprawczą, o ile jest zgodna z , nazwijmy to, wibracjami rzeczywistości.
 
Czy jest związek z tybetańskim mantrowaniem, a naszym, europejskim, czy szerzej, chrześcijańskim postrzeganiem świata?
Chyba oczywiste; najbardziej znaną mantrą chrześcijańską są słowa Modlitwy Pańskiej „Ojcze nasz…”. To bardzo rozbudowana mantra i gdybyśmy wszyscy powtarzali ją z uczuciem i zrozumieniem – świat na pewno stałby się lepszy.
 
Co jeszcze można dodać na ten temat? Na pewno trzeba zaznaczyć, że niektóre formy chrześcijańskiej modlitwy mają swe źródło w mantrowaniu. Mantry powtarzano w pewnym rytmie – stąd MALA łańcuch modlitewny używany w buddyzmie i lamaizmie, a zawierający 108 paciorków. (Dlaczego tyle? Nie ma pewności, ale jedna z wersji mówi, że Śiwa, kiedy Brahma i Wisznu nie chcieli go przyjąć do swego grona bóstw najwyższych, zaprezentował taniec w którym pokazał 108 układów tanecznych. Po tym „wykazaniu się” został włączony do trójcy najwyższych bóstw hinduizmu).
Chrześcijański różaniec jest ewidentnym zapożyczeniem mali tybetańskiej, a jego odmawianie ma cechy mantrowania.
 
Tyle pokrótce o modlitwie. To zarys tematu. Może w komentarzach pojawią się uwagi, które warto będzie rozszerzyć, bo pozostaje tu wiele niedopowiedzeń. Choćby sprawa wzmocnienia „sprawczości” modlitwy,  co jest zaznaczone w Ewangelii słowami Chrystusa, że „tylko post i modlitwa”. Czyli dla osiągniecia efektu potrzeba nie tylko „mantrowania”, ale i większego zaangażowania. Więc zamiast tylko o polityce i innych pier…ch, warto też czasami spojrzeć w głąb siebie. Nie tylko walką człowiek żyje.