W poprzedniej notce wskazywałem, że kraje słowiańskie nie zaznały feudalizmu, ale rozwijały się w systemie RODOWYM.

.

Czyli szlachta – to nie obcy element, ale starsi rodowi mający zdolności i wiedzę pełnienia ról przywódczych, a co wiązało się ze zwiększoną odpowiedzialnością za losy rodu.Wraz z tym zakresem odpowiedzialności – grupa ta była stosownie uposażana, co miało umożliwić wykonywanie zadań. Jednak nie były to środki nadmierne – społeczność rodowa dawała przywódcy tyle, ile było konieczne.
 
W efekcie Rzeczpospolita w czasie powstawania miała silne poczucie wskazanych zależności; obowiązek troski o podopiecznych i brak dużych dysproporcji majątkowych. Warto zaznaczyć, że pierwszy rokosz, tzw. „wojna kokosza” to sprzeciw wobec nadmiernego gromadzenia bogactwa (przez Bonę) i ogólnie tworzenie się magnaterii.
 
Rzeczpospolita na „średniej” szlachcie stała.

Oczywiście, wskazane zależności z czasem traciły swą moc oddziaływania, jednak śladowe pozostałości są widoczne także współcześnie (choćby korzystanie z zasobów runa leśnego).
Śladem takim jest obserwacja socjologiczna Wojciecha Młynarskiego (on to kiedyś opisał), gdzie lokalni menele tytułując go „mistrzem” prosili o wsparcie dopłatą do „flaszki”. Proszę zauważyć – ci ludzie zwracali się do „wyżej stojącego” o wsparcie, a nie żądali „opodatkowania”. Na Zachodzie ta forma „opodatkowania” jest zazwyczaj związana z wymuszeniem wspartym jakąś groźbą.
Cóż, między jednym i drugim nie ma „cienkiej, czerwonej linii”; granica jest płynna, ale daje się ją dostrzec.
 
Powyższa dygresja jest po to, aby uzmysłowić, że Naród Polski jest w pełni „tutejszy”. Szlachta – warstwa elitarna, także jest „tutejsza”, gdy na Zachodzie bardzo często była to grupa obca, która dokonała podboju terytorium. W takim wypadku ich „umocowanie starszeństwa” wynikało z nadania wodza, a nie miało źródeł w lokalnej społeczności.
 
W Rzeczypospolitej wyalienowanie szlachty odbywało się powoli. Pierwszym elementem było ustanowienie zasady dziedziczenia szlachectwa; to słynne „z urodzenia”. Dalszym elementem była próba znalezienia odrębnych „korzeni” dla szlachty. Dużą w tym rolę odegrał Kościół Katolicki, który dążył do wytworzeni wyraźnego podziału – wykształcenia warstw społecznych. Tu specyficzną rolę odegrali Jezuici, gdzie w tworzonych pod koniec XVI wieku kolegiach kształcących młodych szlachciców wpajano im przekonanie o wyższości stanu szlacheckiego wskazując ich sarmackie pochodzenie.

Szlachectwo „ z urodzenia” i sarmackie początki polskości – to elementy narracji zauważane u Sienkiewicza. Ten model oceny przeszłości był już mocno ugruntowany XIX wieku w kręgach kulturowych z których wywodzi się ND-cja.
 
Można zastanawiać się skąd w KRK pojawiła się tendencja do tworzenia  podziałów społecznych? Chyba jest to dość jednoznaczne. Po Soborze Trydenckim ukształtowała się doktryna „trydencka”, będąca ideą cywilizacyjną, a mająca wiele cech doktryny uniwersalnej. Dążeniem było stworzenie jednej wspólnoty katolickiej w myśl zasady „jedna owczarnia i jeden pasterz”. Doktryna hierarchiczna, a zatem również ważne było stworzenie wyraźnych różnic warstwowych społeczeństw. Zasada, że warstwa elitarna ma odrębne pochodzenie – sprzyjała wykorzystaniu tej warstwy do tworzenia wspólnoty uniwersalnej w myśl założeń ideowych.
W efekcie to szlachta stała się nośnikiem zmian kulturowych i obyczajów społeczeństwa Rzeczypospolitej od XVII wieku zaczynając. Wspomnę o np. zmianie zwyczaju wigilijnego łamania się chlebem (żytnim), na opłatek (pszenny). Później, już w XVIII wieku na stołach wigilijnych szlachty pojawiły się ryby, gdy wcześniej była to wieczerza ściśle wegańska. Podobnie z choinką i innymi zwyczajami. W efekcie następowała powolna zmiana kodu kulturowego.
 
Proszę przy tym zauważyć, że pojęcie narodu, już w tak hierarchiczny sposób unormowanego ( z różnymi warstwami społecznymi) kształtowało się dopiero w XIX wieku, w okresie romantyzmu. Bazą zaś były wpływy KRK oparte na pojęciu narodu – jako odniesienie do biblijnego „narodu wybranego”.
 
Kończąc dzisiejszą powiastkę. Korzenie Narodowej Demokracji sięgają tych warstw historycznych przemian, które związane są z tradycją szlachecką i jej rolą w społeczeństwie, gdzie próbuje się przenieść niektóre funkcje społeczne pełnione przez szlachtę na grunt współczesnego społeczeństwa.
Tytułowa „zdrada” dotyczy zaprzaństwa pierwotnej roli tej warstwy, a co eliminuje możliwość jej odtworzenia w przyszłej Rzeczypospolitej. Na pewno w takiej postaci jak jest obecnie rozumiana.
O powodach wejścia na błędną drogę – to już w następnej(-nych) notce.
 
CDN