Ten tekst można zaliczyć do futurystyki katastroficznej.

 

 
Zombie to określenie pochodzące z ceremoniału woo-doo, ale dostosowywane do potrzeb Spiskowej Praktyki Dziejów.  Nic bowiem nie dzieje się w świecie mediów, co nie miałoby podkładu o takiej proweniencji.
O czym pouczać, przed czym przestrzegać, do czego przygotowywać ma nas ta  tematyka?
Koniecznie należy zaznaczyć, że jest dostosowana do specyfiki amerykańskiej, ale także u nas może mieć ważne przełożenie.
 
Przede wszystkim należy zauważyć, że atak zombie następuje w sytuacji rozpadu struktur społecznych. Nie ma służb, policji, wojska, nie działa administracja. Czy to skutek ataku, czy też atak jest możliwy dopiero w takiej sytuacji, czyli braku zorganizowanej reakcji społeczeństwa?
Chyba – to drugie.
Zastanówmy się, co może spowodować rozpad struktur społecznych i jakie elementy są istotne w tym procesie.
 
Na pewno musi dojść do kryzysu światowego, który zniszczy znaczne obszary ziemi a przy okazji nastąpi zanik dostaw surowców z odległych stron.
Najważniejsza w tym jest dostawa surowców energetycznych – ropy, gazu, także węgla.
Cała nasza gospodarka ma transportowy krwioobieg oparty na ropie. Komunikacja i dostawy towarów – to samochody; kolej odgrywa małą rolę, a transport indywidualny, w tym z wykorzystaniem koni – to śladowa działalność.
Jak zareaguje gospodarka na brak dostaw nośników energii?
Owszem, należy zaznaczyć istnienie zapasów strategicznych, ale one nie będą w dyspozycji społeczeństwa i mogą pozwolić na utrzymaniu w ruchu jedynie newralgicznych działów. A i to jedynie przez pewien czas.
 
Będziemy zatem mieli szybkie ograniczenie wszystkiego, co związane jest z tymi nośnikami energii. Ograniczone dostawy żywności do miast, braki w ogrzewaniu, zasilaniu w energię elektryczną – „wujek Google” nie podpowie co robić – ludzie będą zdani na siebie .
 
Rok takich utrudnień – to  czas możliwy do przetrzymania. Jednak dalej – zaczną się problemy z żywnością. Bo tę żywność trzeba wyprodukować, a do tego potrzeba paliwa do ciągników. Koni nie ma. Do tego produkcja rolna nastawiona jest coraz bardziej na uprawy  monokulturowe. Już nie bardzo wiadomo jak gospodarzyć komplementarnie.
Mało. Brak jest przemysłu terenowego – czyli lokalnych młynów, kaszarni itp. Nawet mając podstawową żywność – brak będzie możliwości jej spożytkowania.
 
Oczywiście, z czasem tę pustkę cywilizacyjną da się zapełnić, ale wymaga to czasu i środków. Istnieje więc duża szansa na powstanie „dziury cywilizacyjnej”.
Na wsiach powstaną grupy lokalne mieszkańców, którzy wspólnie będą w stanie zapewnić sobie przetrwanie. Ich możliwości produkcyjne będą bardzo ograniczone, bo oparte na pracy fizycznej. Każda dodatkowa ”gęba” do wyżywienia – to poważny problem.
 
To na wsiach; a w miastach?
Będziemy mieli oszalałe z głodu i zimna stada ludzkie, które gotowe będą pożreć wszystko, co tylko można do ust włożyć. Kanibalizm będzie na porządku dziennym. (Patrz Ukraina w latach 30-tych). To będą ludzie starsi (na ogół), bezwolni, bezradni. Ci ludzie będą wędrować na wieś w poszukiwaniu czegokolwiek dojedzenia. Dla wspólnot wiejskich – będą zagrożeniem – gdyż nawet przy dobrej woli, ci „miejscy” nie będą w stanie włączyć się w produkcję żywności na swoje potrzeby. Nie będą umieli i nie będą w stanie fizycznie podołać tej pracy.
 
Aby nie przedłużać. Tacy ludzie będą przeszkodą dla przetrwania tych lepiej dostosowanych. Cykl ”wizjonerski” o zombie ma przygotować do takiej sytuacji, ale przede wszystkim do tego, aby  tych niedostosowanych nauczyć się traktować jako żywe trupy.
 
Rozważania o Cywilizacji Polskiej i sposobach organizacji życia społecznego takich, które ograniczą możliwość wystąpienia podobnej sytuacji, a przynajmniej skali zjawiska, mają na celu uwzględnienie i takich przypadków. Letnia zabawa w koszenie i młockę „starymi” metodami wzbudziła silny atak na samą próbę przedstawiania alternatywnych możliwości przetrwania.
Jakie może być źródło tych ataków?
 
Oby 2014 rok nie rozpoczynał realizacji przedstawionego scenariusza.