Poszerzona polemika z J. Rossakiewiczem

  1. KLUB INTELIGENCJI POLSKIEJ SAYS:
    Piękno – kształtem jest miłości, zaś dobro – jest miłości treścią.
    Zdanie to jest uniwersalne i prawdziwe zawsze. Nie zależy ono od sytuacji ani od ludzkiej oceny, tylko od natury rzeczy, czyli od prawa Bożego. Jeżeli zaczniemy mylić te dwa porządki lub je dowolnie łączyć – wówczas możemy udowadniać wszelkie prawdy i wszelkie związki, ale efekty takiego rozumowania będą coraz dalsze od Prawdy, chyba że prawdę też utożsamimy z ludzkim rozumieniem. Ten ostatni zabieg uczyni nas nieomylnymi w swoim subiektywizmie. Wówczas wystarczy powiedzieć, że ludobójstwo jest dobre i ono takim „będzie”. podobnie wyzysk, kłamstwo, składanie fałszywego świadectwa, cudzołóstwo itd.
    Dobro jako wartość relacyjna jest wstępem do liberalizmu, totalitaryzmu, ideologii gender itp. (O czym trafnie mówi np. Henryk Kiereś).
    Jacek Rossakiewicz
  2. KRZYSZTOF WOJTAS SAYS:
    Zdanie jest prawdziwe tylko w Porządku Zgodności, co odpowiada zgodności z Bożymi Zamierzeniami. Określenie Prawo Boże – jest niewłaściwe i wprowadza w błąd.
    Bez tego – staje się relacyjne.
    • Przedmiotem rozważań są wartości jako podstawowe zasady cywilizacyjne. Wartości czyli pojęcia odpowiadające cechom bytu nie dotyczą faktów, postępowania ludzi, ich motywacji lub celów. Dotyczą struktury bytu jaką poznajemy lub jaką możemy poznać i uświadomić sobie, do czego wykorzystujemy także zdolność logicznego myślenia. Nie jest to analiza socjologiczna ludzkich intencji i działań. Na tym etapie analizy wprowadzanie argumentów rodem z obserwacji ludzkich zachowań, np. tego, że odbiegają one od zasad, nie wnosi nic wartościowego.
      Stwierdzenie, że ludzie stojący wyżej w hierarchii narzucają ludziom im podległym (poddanym) swoją wolę i robią to rzekomo dla ich dobra, nie likwiduje dobra jako wartości podstawowej, a wskazuje jedynie na to, że ludzie mający wolną wolę mogą nadużywać tego pojęcia. Dokładnie tak samo jak i pozostałych pojęć: piękna, miłości, prawdy. Jakie ma znaczenia dla dobra to, że ktoś go nadużywa – żadnego. Przemoc i agresję można przedstawić jako walkę o swoje dobro, ale obiektywnie to jest zło. Dokładnie tak samo jak kłamstwo nazwane prawdą nie staje się nią. Zaś miłość jest często utożsamiana z pożądaniem lub seksem, choć przecież nim nie jest.
      Wszystkie te niekonsekwencje wynikają z odejścia od tematu rozważań. W świecie wartości obowiązują zależności wynikające z porządku rzeczy, z Bożego prawa, które później zaczęto nazywać prawem naturalnym, a jeszcze później zamieniono na prawa natury i w końcu na instynkt, któremu przypisano zdolność uzasadniania wszelkich pragnień, włącznie z egoizmem. W świecie wartości obowiązuje Prawo Boże. Pojęcie to nic nie zaciemnia – tylko wyjaśnia.
      Nie rozumiem chęci pozbawienia dobra cechy wartości podstawowej. Na obiektywizmie dobra opiera się bowiem wszelka zdolność oceny zjawisk i odróżniania zła od dobra. Z idei obiektywności dobra wynika idea Prawdy. Możliwość odróżnienia prawdy od fałszu. System oparty na relatywizmie dobra, to system oparty na fałszu. Nic dobrego z niego nie wynika. Brakowi dobra towarzyszy także brak piękna. Wspólnota owładnięta takimi ideami nie realizuje miłości w jej wymiarze uniwersalnym.
      Relatywizm w świecie wartości podstawowych niszczy wspólnotę. Bez wiary w Stwórcę i jego prawa, nie jesteśmy w stanie stworzyć nic wartościowego, chyba że pozostajemy w zgodzie z jego prawem nieświadomie.
      Budowa zasad cywilizacyjnych i polskiej racji stanu bez odniesienia się do wartości podstawowej jaką jest dobro – to zadanie, które nie powinno się powieść. A jeżeli by się powiodło, to już nie byłaby to cywilizacja polska, ale jakaś inna: np. żydowska, turańska, ew. bizantyńska.
      Nie liczy się też oryginalność twierdzeń i teorii, ale jej zasadność. Próba uzasadnienia wartości cywilizacji „porządku niezgodności” za pomocą subiektywnie pojmowanego „jakiegoś dobra” – bez względu na jego relację do dobra prawdziwego – może być zasadna w analizie ludzkich zachowań i motywacji , ale nie w analizie zasad na jakich ma opierać się cywilizacja. Ludzie mogą się zjednoczyć w swoim egoizmie po to, aby walczyć z innymi, łupić ich lub oszukiwać , mogą nawet ustalić sobie hierarchię, kto pierwszy a kto ostatni korzysta z przejętych dóbr, ale taka pasożytnicza cywilizacja (na zewnątrz lub od wewnątrz) jest defektowna, patologiczna, co rodzi niekorzystne konsekwencje i cywilizacja taka zazwyczaj upada w chaosie.
      • KRZYSZTOF WOJTAS SAYS:
        Do miejsca, gdzie przyjęte zostało jako podstawa – Prawo Boże, nie mam zastrzeżeń.
        Prawo Boże.
        Już pisałem,że budzi zastrzeżenia ten termin, gdyż nie jest wyraźnie zaznaczone, czy dotyczy on prawa jako „lex”, czy „iuis”.
        Jako „lex” zostało potraktowane w judaizmie. Z dalszymi konsekwencjami.
        Wydaje się, że właściwym byłoby traktowanie tego terminu jako „iuis”.
        Generalnie - na tym etapie wolałbym utworzyć nowe pojęcie, które obejmowałoby określanie relacji społecznych tworzonych na bazie obu tych terminów.
        Samo określenie „prawo”jest już nośnikiem (może być) błędnych skojarzeń.
        Przypomnę; gdyby Bóg chciał nam nadać swoje prawa jako”lex”, czyli narzucić je -to przecież mógł je „wbudować w nas”  w trakcie stwarzania. Czyżby miał ograniczoną moc stwórczą?
        ten typ rozumowania prowadzi do materializmu.
        W Cywilizacji Polskiej – starałem się zamiast określenia „prawo” używać terminu „zasady współżycia”. Wydaje się, że jednym z zadań jest ustalenie znaczenia określeń.
        W systemie personalistycznym – te rozróżnienia są potrzebne.
        Dalej. Prawo nie jest pierwotnym określeniem a wynika z, (no właśnie – pierwsza wątpliwość) , „Prawa Bożego”.
        Powstaje zatem wątpliwość odnośnie określenia , czym „Prawo Boże” jest.
        W polemice użyte zostało stwierdzenie, że idea Prawdy wynika z idei obiektywnego Dobra.
        I to jest zdecydowanie przeciwieństwo względem proponowanej innowacji w rozumowaniu na ten temat.
        To, co piszę, to wskazanie, że podstawą, „pierwszym” elementem na jakim winniśmy się opierać jest MIŁOŚĆ.
        I tak to jest przedstawiane w Ewangeliach. Tak też stawia sprawę Paweł. „Miłość jest pierwsza”. A do tego dochodzi jeszcze inne stwierdzenie – „Bóg jest Miłością”. (Ale ja dodałem od siebie, że „Bóg jest Miłością, ale Miłość nie jest Bogiem”).
        Jest pewna analogia do Piękna : Piękno przylegając do Miłości ma jej kształt, ale samo nie jest Miłością.
        Dlatego, moim zdaniem, można zaakceptować zdanie: „Piękno jest Miłości kształtem, a Prawda Jej treścią”. Dobro jest wtedy określeniem przylegania do Miłości.
        Jeśli to przyleganie jest do Bożej Miłości odbieramy je jako Dobro. Ale może być też przyleganie, równie dobre, do ludzkich wyobrażeń. Wtedy może być złem, o ile te wyobrażenia są przeciwne „Prawu Bożemu”.
        Warto zaznaczyć, że Akwinata zdefiniował Miłość jako przyleganie do dobra. Z tym stanowiskiem Akwinaty się nie zgadzam – z racji wyżej przytoczonych.
        Dodam jeszcze jedno. Gdyby dobro rzeczywiście stanowiło wartość podstawową to przecież na filozofii Akwinaty bazuje cała współczesna filozofia i nauka Kościoła. Skąd kryzys w Kościele i skąd degeneracja obecnego systemu?
        Gdzie jest błąd, który pozwolił na wejście na fałszywą ścieżkę rozwojową?
        Ja swoje rozumienie przedstawiłem. Natomiast nie widzę spójności w tezach polemiki.
        PS. Zestawię obie te wypowiedzi w formie osobnej notki. Bo są znaczące i dość długie.